Krok 6 – koniec focha.

Krok 6

Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił  nas od wszystkich wad charakteru.

 

Krok szósty był dla mnie totalnie niezrozumiały na samym początku mojego trzeźwienia.

Nie rozumiałem jak Bóg może uwolnić mnie od wad charakteru. Nie potrafiłem ogarnąć swoim mocno już sponiewieranym umysłem jak mam się zabrać do poprawy stosunków z moja Silą Wyższa.

Dużym problemem okazało się moje wychowanie w wierze katolickiej, a raczej moje wypatrzone rozumienie jej. Poprzez cale moje młode lata utwierdzany byłem w przekonaniu ze MUSZE być dobry, NIE WOLNO mi robić pewnych rzeczy. Ukrywałem przed Konstruktorem to kim tak naprawdę jestem, co naprawdę czuje po to żeby przypodobać się Mu. Powodowało to wyzuty sumienia i poczucie winy, co nie pomagało w trzeźwieniu.

Modliłem się wtedy – „Boże, pomóż mi pic normalnie” „Pomóż mi kontrolować moje picie” „Dlaczego nie możesz mi tego dać?” „Modlę się do ciebie, a budzę się pijany!”  „Jak Bóg może istnieć skoro pozwala mi cierpieć ?”

Wtedy tez strzeliłem focha na Boga.

 No bo jak to? Ja się modle i walczę z nałogiem jak nigdy przedtem ale jest coraz gorzej.

Trwało to tak długo aż w końcu trafiłem na pierwsza grupę wsparcia i usłyszałem o kroku pierwszym, który brzmi:

Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem”.

Zrozumiałem wtedy ze moje leczenie może rozpocząć się dopiero wtedy kiedy skończę walczyć i uznam ze nie mogę wygrać z alkoholem.

Doprowadziło to do tego ze zaakceptowałem swoja chorobę i mogłem zacząć leczenie co doprowadziło mnie również do kroku szóstego.

Pamiętam o tym ze moja modlitwa to rozmowa z Przyjacielem. Mojemu przyjacielowi mogę powiedzieć o moich wadach, o tym ze jestem niecierpliwy, o tym ze zbyt mocno angażuje się w prace.  Są to cechy mojego charakteru nad którymi pracuje aby moje życie stało się lepsze a mój przyjaciel pomaga mi je zmieniać.

20.07.2008 013

Teraz w momencie kiedy rozmawiam z Bogiem to mogę tylko dziękować za to co mi daje. Nie potrzebuje niczego upiększać ani ukrywać. Bóg kocha mnie takiego jakim jestem, bezwarunkowo, i pomaga mi w tym aby moje życie stało się lepsze.

Właśnie przez to rozumiem gotowość tego aby Bóg uwolnił mnie od moich wad charakteru. Świadomość tego ze nie jestem samotny w mojej chorobie pozwala mi zmieniać mój świat na lepszy z każdym dniem mojego trzeźwienia.

2 myśli na “Krok 6 – koniec focha.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.