Zimowe wyjście na Snowdon – zima 2016
Wyjazd na Snowdon zaplanowaliśmy z Darkiem w sobotę o godzinie 6 rano z Worcester żeby zdążyć wyjść i zejść z niego przed zmrokiem. Wystarczyłoby wstać o 5-30 ale mój syn wyczul sprawę ze tata się gdzieś wybiera bez niego i o 4 rano już nie spal pilnując czy rodzice się gdzieś bez niego nie wybierają. Tak wiec Adak zafundował mi dodatkowa radość bo mogłem się z nim pobawić jeszcze przed wyjazdem.
Droga do Llanberis, kiedy się w końcu rozjaśniło, obfitowała w widoki mile oku. Snowdonia jest dla mnie jednym z najpiękniejszych miejsc, w które zawsze z chęcią wracam, a widok ośnieżonych szczytów w tle jest naprawdę imponujący.
O godzinie 10-30 zaczęliśmy nasza wyprawę właściwą, to znaczy z parkingu Pen-Y-Pas w górę na Snowdon droga Pyg Track. Droga przywitała nas wiatrem w twarz a nie był to łagodny zefirek. Raczej cos co chciało nas przewrócić i zepchnąć z powrotem na dol. Na szczęście nie trwało to długo i po kilkunastu minutach zrobiło się zdecydowanie przyjemniej, ale wiatr na początku drogi i mgła na szczycie nie zapowiadały to niczego dobrego w ataku szczytowym.
Droga na przelecz była naprawdę piękna, zimowe warunki i śnieg który osiadł na górach tworzył przepiękne kompozycje. Tworzył też dodatkowe atrakcje takie jak oblodzony szlak. Na szczęście mieliśmy kijki, które pomagały nam utrzymać się we względnym pionie.
Po jakimś czasie Pyg Track zaczął się piać ostrzej w górę i wleźliśmy w mgle, a raczej w chmury. Atmosfera zrobiła się co bądź niepokojąca. Słaba widoczność i brak wiatru spowodowało ze czuliśmy ze na przeleczy cos nasz czeka i nie jest to cos co wykrzywi nam twarze w uśmiechu.
Gdy tylko wychynęliśmy nad grzbiet nasze twarze wykrzywił wściekły, huraganowy wiatr z odrobina dekadencji w postaci latającego lodu. Temperatura poprzez wiatr spadla gwałtownie, do tego stopnia ze woda w plecaku zamarzła. Zdejmowanie rękawiczek nie było dobrym pomysłem bo palce marzły bardzo szybko.
Ja oczywiście je ścigałem i potem przez godzinę próbowałem bezskutecznie je ogrzać. Udało mi się to dopiero jak zeszliśmy poniżej linii wiatru.
Tak wiec szczyt przywitał nas surowa zimowa pogoda ale też pięknem, pięknem surowym i nieokrzesanym.
Nie biwakowaliśmy zbyt długo na szycie i jak te dwie gazele pocwałowaliśmy w do Llanberis Path. Przez większa cześć drogi towarzyszył nam wspomniany wyżej wiatr co potęgowało tylko piękno surowego górskiego klimatu oraz ból moich z lekka odmrożonych palców.
Zawsze z respektem podchodzę do gór bo wiem ze nie wybaczają one lekceważenia. Tym bardziej wiem problem z palcami był nagroda za to ze wyciągiem je z rękawiczki. Ale z radością zapłaciłem ta cenę za to ze mogłem przez chwile porozmawiać przez telefon z moja żona. Naprawdę niewielka to cena.
Wyprawa na Snowdon zakończyła się koło czwartej po południu, tak ze udało się zejść ze szczytu przed zmrokiem.
Tak jak we wcześniejszym artykule napisałem ze moje trzeźwienie jest droga która nie zawsze jest łatwa i prosta, tak teraz pragnę tylko stwierdzić ze pomimo tego ze nogi trochę bola to mam kupę radości z zimowego wyjścia na Snowdon jak również z mojego trzeźwienia.
Gdybym w 2006 roku nie zaczął mojej drogi do trzeźwości to nie spotkał bym mojej przyszłej żony, nie mielibyśmy wspaniałego syna i córki w drodze. Nie wyjechałbym z nimi do UK, nie poznał przyjaciół którzy tak jak i ja trzeźwieją. Nie spotkałbym Darka z którym miałem wielka przyjemność wspólnie wspiąć się na Snowdon.
Moja droga do trzeźwienia nie polega na wyrzekaniu się czegoś, a na odkrywaniu tego ze życie pełne jest piękna i radości. Polega na tym ze cieszę się tym co mam teraz. Każdy z nas ma wokół siebie mnóstwo wspaniałych ludzi i miejsc, należy tylko spróbować otworzyć oczy i zaakceptować to ze każdy z nas ma prawo być szczęśliwym człowiekiem.
Dziękuję Ci Rafale za YellowScarf , brak mi słów, kolejny etap In My Recovery
To ja dziękuje za to ze mam wspaniałych przyjaciół wokół mnie.
jakiej wysokosci byl ten szczyt pozdrawiam marian
Snowdon ma 1085 metrów, ale tak naprawdę najbardziej istotne jest to ze wyjście na niego zaczyna się praktycznie od poziomu morza.
Gratuluje chlopaki. Udalo sie. Tak trzymac. Moze nastepnym razem I my sie zalapiemy 🙂
Congratulations to all it was mountain of great height in those conditions , but showed all recovery can be made and obtained with shear hand on heart and opening ones mind to recovery for harmony and better life for each every one who needs Yellow Scarf help .
Thank you Ian, my recovery is like the road to the summit.
Sometimes it requires a little effort but giving me a lot of happiness.